Wzgórze Lukasów


Kopiec z wieńczącą go kaplicą nagrobną należy z pewnością do najciekawszych i mogących się poszczycić najbogatszą historią miejsc w Bełku. Sam kopiec jest najpewniej pozostałością średniowiecznego grodziska, który pełnił rolę obronną, wyznaczającego pierwotne centrum osady, znajdujące się przy starym, wiodącym z południa na północ, szlaku handlowym „Via Magna” prowadzącego aż na Morawy. Pierwotnie bowiem Bełk rozciągał się właśnie wokół tego szlaku, dopiero w późniejszym okresie powstał obecny charakterystyczny plan miejscowości, rozciągającej się wzdłuż drogi Katowice - Rybnik. Obronność „Kopca bełkowskiego” do dziś rzuca się w oczy. Od zachodu i północy rzeka Bierawka, dochodząca rozlewiskiem swym do samego kopca, od południa naturalny rów utworzony przez strugę spływającą tu do Bierawki z pól bełkowskich, zaś ze wschodniej części otaczał go także głęboki rów nawadniający wodą z Bierawki. Według autora pierwszej monografii wsi - Ludwika Musioła, kopiec ten mógł być siedzibą rzekomego założyciela osady - rycerza Bełka, od którego pochodzić miała nazwa miejscowości. Obecnie jednak przyjmuje się topograficzny rodowód nazwy, związany z licznie występującymi tutaj wodami, więc istnienie osadnika o tym imieniu uznaje się za wątpliwe. Nie jest jednak kwestionowany zasadniczo średniowieczny rodowód ziemnego, kształtem charakterystycznego dla ówczesnych grodzisk, kopca. Mimo tego w lokalnych opowieściach pojawiają się inne hipotezy związane z pochodzeniem obiektu - według jednej z nich miał on zostać usypany na mogile szwedzkich żołnierzy poległych podczas wojny trzydziestoletniej. Wersje te jednak zaliczyć należy bardziej do ludowej mitologii niż historiografii.
 
Kamienna neogotycka kaplica wieńcząca kopiec jest od niego znacznie młodsza. Wzniesiono ją z inicjatywy właściciela Bełku Antona Gemandera w 1860 r., o czym świadczy data wyryta na jednym z kamieni bocznej ściany budynku. Kaplicę tę wzniesiono z przeznaczeniem na grobowiec rodzinny fundatora, dlatego tez pod nią znajduje się wymurowana, niedostępna jednak dla odwiedzających, krypta. W architekturze obiektu można znaleźć wiele elementów charakterystycznych dla XIX-wiecznego neogotyku, m. in. ostrołukowy portal i rozetę, wnętrze natomiast pokrywają, niestety słabo zachowane, malowidła ścienne.
 
Fundator kaplicy, Anton Gemander, pochodził z niemieckiej rodziny osiadłej w Pyskowicach. W młodości był zarządcą majątków ziemskich Karola Goduli (Karla Godulli), górnośląskiego przemysłowca, zaliczanego do najbogatszych w ówczesnych Prusach. Pracując u Goduli poznał swa przyszłą żonę - Emilię Lukas, wcześniej wieloletnią opiekunkę przybranej córki Goduli - Joanny Gryzik, sieroty pochodzącej z górniczej rodziny, wychowanej pod auspicjami Goduli, nobilitowanej pod nazwiskiem Schomberg-Godulla i wydanej za mąż za hrabiego Hansa Ulryka von Schaffgotsch - przedstawiciela jednego z najstarszych śląskich rodów ziemiańskich. Majątek bełcki został zakupiony przez Gemandera w 1852 r. od Artura Baildona, syna Johna - również wielce zasłużonego dla Śląska przemysłowca. Pozostawał zaś w posiadaniu Gemandera aż do jego śmierci w 1889 r., kiedy to przeszedł w ręce jego żony Emilii. Ta zaś zapisała go swemu bratankowi Alfonsowi Lukas, w którego rękach pozostawał aż do zmiany państwowości w 1922 r. Ani Anton Gemander (który w Bełku na stale nie rezydował), ani jego żona nie są pochowaniu w grobowcu wzniesionym przez nich w Bełku, spoczywa w nim natomiast kilku potomków Alfonsa Lukasa. Ze spoczywających tam postaci najbardziej znaną w środowisku lokalnym jest córka Alfonsa Lukasa - Eleonora, słynąca ponoć z urody, zmarła młodo, najprawdopodobniej podczas epidemii grypy, mającej miejsce w czasie I wojny światowej. Z okolicznościami jej śmierci wiąże się wiele opowieści ludowych, mówiących m. in. o zgonie przy połogu, nie znajdują jednak one potwierdzenia w faktach. Nie ulega wszakże wątpliwości, że na wyobraźnię mieszkańców mocno zadziałał przypadek młodo zmarłej dziedziczki pochowanej w tak tajemniczym i romantycznym miejscu.
 

Niewątpliwego uroku dodaje kopcowi porastający go dębowo-lipowo-akacjowy starodrzew, posadzony w większej części zapewne podczas budowy kaplicy. Wśród niego wyróżnia się, starszy od reszty, dąb o obwodzie 440 cm - wymiarami mogący pretendować do miana pomnika przyrody. Wskutek wieloletnich zaniedbań, zarówno sama kaplica, jak i jej otoczenie znajdują się obecnie w nie najlepszym stanie, co jednak powoli ulega zmianie dzięki ponownemu zainteresowaniu mieszkańców tym miejscem, czego efektem jest uporządkowanie jego terenu. Planuje się również remont samej kaplicy. Tempo prac uzależnione jest oczywiście od pozyskanych funduszy, ale można mieć nadzieją, że za niedługo obiekt odzyska pierwotną świetność.