CZERWIONKA-LESZCZYNY. Drewniany kościółek pw. św. Marii Magdaleny w Bełku pozostanie na swoim miejscu. Wojewódzki konserwator zabytków wydał decyzję zakazującą ruszania XVIII-wiecznego zabytku.
Decyzja konserwatora kończy gwałtowny spór wokół tej kwestii, który trwał od półtora roku. O tym, że władze diecezji katowickiej zamierzają przenieść kościółek z Bełku do wodzisławskiej dzielnicy Wilchwy, mieszkańcy dowiedzieli się w zeszłym roku z ambony podczas mszy w niedzielę wielkanocną. Pomysł od razu wywołał emocje i protesty wśród części bełkowian. Zawiązało się nawet nieformalne stowarzyszenie przeciwników przeniesienia świątyni. Miejscowy proboszcz popierał decyzję biskupa, bo we wsi stanął nowy, murowany kościół, więc nie chciał już, aby parafia utrzymywała starą świątyni. Choćby nawet była ona zabytkowa. – Kościółek to nasz skarb i nie pozwolimy go ruszyć. Nikt nie mówił nam, że budowa nowego kościoła oznacza przeniesienie starego. Inaczej na pewno nikt nie dawałby tak chętnie na tacę – mówią mieszkańcy.
Jak mówi ksiądz Grzegorz Olszewski, kanclerz Kurii Diecezjalnej w Katowicach, inicjatywa przeprowadzki narodziła się podczas wizytacji księdza arcybiskupa Damiana Zimonia w dekanacie wodzisławskim. – Metropolita katowicki zwrócił wtedy uwagę, że w osiedlu 1 Maja, które wyrosło nieistniejącej już kopalni o tej samej nazwie, potrzebny jest kościół. Postanowiono wtedy wstępnie o przeniesieniu kościoła z Bełku na obrzeża Wodzisławia – wyjaśnia ksiądz kanclerz. Ostatecznie konserwator nie zgodził się na ten pomysł, a w zeszłym tygodniu poinformował o tym władze kurii. Czas niepewności o los zabytku odcisnął jednak swoje piętno, bo kościółek świecił pustkami, a co gorsza niszczał. M. in. w dachu pojawiły się nowe dziury.
To, co było dumą i ozdobą wsi, stało się kulą u nogi. Szczególnie proboszcza, który tak bardzo chciał się pozbyć zabytku, że nie pozwolił radzie sołeckiej na przeprowadzenie doraźnego remontu, i to za jej pieniądze! Dobrze choć, że nie zabronił działać młodzieży, która przychodzi pod kościół i sprząta jego otoczenie. Władze gminy nie rozumieją postępowania kapłana. – Wydaje się nam, że ze strony proboszcza mamy do czynienia z jakąś obawą przed przyjęciem pomocy – uważa wiceburmistrz Grzegorz Wolnik. Ks. Grzegorz Olszewski stwierdza, że kuria zastosuje się do decyzji konserwatora. Swoje stanowisko będzie też musiał zweryfikować miejscowy proboszcz, który nie chciał z nami rozmawiać.
Wiemy jednak, że rozważa możliwość przekazania zabytku pod opiekę samorządu. Wiceburmistrz Wolnik potwierdza, że rozmowy w tej kwestii trwają i władze mają nadzieję na porozumienie. Gmina ma już bowiem plany wobec kościółka. Zamierza przeznaczyć kilka milionów złotych na jego remont i wykorzystać go w promowaniu gminy. – W przyszłym roku chcemy zabezpieczyć w budżecie 25 tys. zł na wykonanie dokumentacji konserwatorskiej dla tego obiektu – mówi Grzegorz Wolnik. Zadowolenia z decyzji konserwatora nie kryją też mieszkańcy. Bo kościół pw. Marii Magdaleny to od czterech wieków żywa historia wioski. – Wiele pokoleń zostało tam ochrzczonych, przystępowało do pierwszej komunii, brało ślub. Gdyby go zabrakło, to miejsce byłoby puste – mówią w Bełku.
30-09-2009
Wydanie 2009/39 (2723)
Dział: Z regionu
Autor: Małgorzata Sarapkiewicz