Rozmowa z Wiesławem Janiszewskim

Rozmowa z Wiesławem Janiszewskim

W styczniowym wydaniu miesięcznika iRG ukazał się wywiad z Burmistrzem Gminy i Miasta Czerwionka-Leszczyny Panem Wiesławem Janiszewskim. Zapraszamy do jego lektury.

Podczas głosowania nad budżetem, podobnie jak w ubiegłym roku, nie było głosów przeciwnych. Opozycja, a dokładnie trzech radnych wstrzymało się od głosu.

Cieszę się, że budżet został przyjęty. Myślę, że to wyraz zrozumienia i akceptacji radnych dla przyjętej przeze mnie strategii. Nie ukrywam, że prace nad budżetem były trudne. W porównaniu do ubiegłych lat zmieniła się przecież forma jego budowania, wymuszona niejako przez nową ustawę o finansach publicznych. Przede wszystkim nie ma możliwości pokrywania wydatków własnych za pomocą pożyczek czy kredytów. Ten budżet jest budżetem możliwości, który jednocześnie uwzględnia potrzeby mieszkańców gminy. Dochody zostały określone na kwotę ok. 97 milionów, natomiast planowane wydatki wyniosą ok. 98 milionów. I chociaż mamy budżet zaciskania pasa, to jest on bez szkody dla inwestycji, na które zostanie przeznaczone ponad 18 milionów złotych. Chcę też podkreślić, że na koniec roku 2010 mieliśmy deficyt wynoszący prawie 4 mln. zł, natomiast w 2011 roku będzie nadwyżka wynosząca 4,5 mln. zł.

25 proc. budżetu pójdzie na inwestycje. Na co będą wydane te pieniądze?

Nasi mieszkańcy od dawna czekają na realizację zadań, które zaplanowaliśmy w tym roku. Priorytetem jest rewitalizacja centrum Czerwionki. Przy współudziale środków zewnętrznych zagospodarowana zostanie przestrzeń publiczna na targowisko miejskie oraz ukończona budowa rozpoczętej w latach 80. hali widowiskowo-sportowej. Na ten rok zaplanowana jest także budowa boiska piłkarskiego w Dębieńsku i termomodernizacja Zespołu Szkół nr 3 oraz Gimnazjum nr 2.

W planach jest też realizacja tzw. projektów miękkich, a więc nieinwestycyjnych...

Ich rezultaty być może nie są tak łatwo dostrzegalne czy nawet spektakularne, jak ma to miejsce w przypadku dużych inwestycji drogowych czy budowlanych. Jednak zdobywanie funduszy na ich realizację ma ogromne znaczenie. Projekty miękkie to głównie inwestycje w człowieka - w jego wiedzę, umiejętności, kwalifikacje.

Coś więcej...

Dzięki aktywności Wydziału Edukacji są obecnie realizowane w szkołach i przedszkolach projekty za ok. 6 milionów złotych. Dwa projekty - „Ograniczenie niskiej emisji w budynkach użyteczności publicznej” oraz „e-Administracja w powiecie rybnickim” będziemy realizować we współpracy ze Starostwem Powiatowym w Rybniku. Mamy też projekt promujący walory turystyczne gminy. Warte uwagi będą kolejne dwie edycje - IX i X festiwalu „Around the rock”, gdzie nie zabraknie atrakcji, bo udało nam się pozyskać dotację na dwie imprezy. Obecnie staramy się także o środki na kolejne działania na rzecz pozyskania inwestorów.

Przy tworzeniu budżetu konieczne było przeprowadzenie reorganizacji gminnych wydatków, czyli poszukać oszczędności. Kogo przede wszystkim one dotkną?

Nie jesteśmy jedyni. Dzisiaj wszystkie samorządy zaciskają pasa i szukają oszczędności. Działania, które podjęliśmy, mają sprawić, że wydatkowanie środków publicznych będzie jeszcze bardziej sprawne i efektywne, natomiast struktura dochodów i wydatków uporządkowana. Decyzje dotyczące szukania oszczędności wynikają z poczucia odpowiedzialności za gminę.

...czyli?                   

Oszczędzamy wszyscy, bo mamy mniej środków na utrzymanie urzędu oraz podległych mu jednostek. Jednak jako burmistrz nikomu niczego nie nakazywałem. Dyrektorzy wszystkich placówek zostali poproszeni, aby sami wskazali te obszary, w ramach których można wprowadzać pewne oszczędności. Dlaczego dyrektorzy? Ponieważ oni najlepiej znają swoje jednostki i wiedzą, w jaki sposób zrealizować wytyczone zadania. Niestety, te cięcia są nieuniknione i gmina nie może zwlekać z podjęciem trudnych, ale koniecznych decyzji.

A gminna oświata? Tutaj oszczędzanie budzi sporo kontrowersji. W ubiegłym roku była standaryzacja, teraz jest mowa o racjonalizacji...          

Na oświatę przeznaczamy kwotę aż 37 mln. zł. Tu, podobnie jak we wszystkich innych jednostkach, poprosiliśmy dyrektorów szkół o przedstawienie projektów racjonalizacji w swoich placówkach. Szefowie szkół muszą więc znaleźć odpowiednie rozwiązanie, zabezpieczając w należytym stopniu potrzeby uczniów. Pięć lat temu mieliśmy w szkołach 4,5 tys. uczniów, a wydatki na poziomie dwudziestu milionów. W 2010 liczba uczniów spadła do 3,5 tysiąca, przy równoczesnym bardzo dużym wzroście wydatków. Do szkół dokładamy 7 mln. zł. Można ograniczyć te wysokie koszty racjonalizując zatrudnienie, albo likwidując jednostki. Jesteśmy przeciwnikami zamykania szkół. Szukanie oszczędności nie może odbywać się kosztem uczniów.

Burzę wywołały informacje dotyczące likwidacji szkolnych stołówek, a co za tym idzie kucharki i intendentki boją się zwolnień.

Rocznie na szkolne stołówki wydajemy 1,9 mln. zł. Na razie analizujemy możliwość zamiany szkolnych stołówek na inna formę. Jednak, podkreślam, na razie jest to tylko pomysł. Oszczędności można osiągnąć albo zwalniając, albo samoograniczając. Żaden z dyrektorów nie otrzymał od burmistrza informacji, że ma zwolnić kucharki. Nie mam intencji zwalniać, ale jest pomysł racjonalizacji zatrudnienia. Funkcjonowanie stołówek będzie dyskutowane z pracownikami, związkami zawodowymi i rodzicami. Potem zapadną decyzje. Zdaję sobie sprawę, że informacja dotycząca racjonalizacji wzbudza kontrowersje, jednakże największym problemem są komentarze oraz powtarzana nieprawda. Intencją burmistrza jest szukanie rozwiązań, które pozwolą zapewnić jak najlepszy posiłek dzieciom przy jednoczesnej gwarancji pracy dla kucharek. Można to zrobić tak, żeby przy ograniczeniu kosztów związanych z funkcjonowaniem stołówek zabezpieczyć potrzeby uczniów względem obiadów.

W jaki sposób?

W wielu miastach od lat szkoły nie prowadzą stołówek, ale gwarantują ciepły, zdrowy i smaczny posiłek dla dzieci bez uszczerbku dla zasobności portfeli rodziców. Szukamy też nowych rozwiązań, które mogą gwarantować pracę kucharkom.

Jakich rozwiązań?

Kuchnie w naszych szkołach są bardzo dobrze wyposażone, więc bierzemy pod uwagę rozwiązanie, które już się w gminie sprawdziło, a mianowicie stołówki szkolne, które mają najlepsze wyposażenie mogą przygotowywać posiłki dla innych szkół. Jest też pomysł, żeby udostępnić kucharkom szkolne kuchnie. Panie mogłyby założyć firmę, w której dalej gotowałyby dla dzieci w szkołach.

Dziękuję za rozmowę